Znacznie groźniejsze przejawy tego rodzaju uwstecznień, obserwowane przez liczne żony, polegają na utracie (lub niedorozwoju) wrażliwości emocjonalnej ich mężów, tak niezbędnej dla klimatu rodzinnego szczęścia i miłości. Nie bez znaczenia jest tu także kontynuacja specyficznego rozwoju poznawczego, który ułatwia m.in. pomyślne rozwiązywanie konfliktów rodzinnych i innych. Wchodzi tu w grę przede wszystkim posługiwanie się strukturami poznawczymi coraz wyższego rzędu (bardziej owocnymi, skutecznymi), które pozwalają postrzegać sytuacje społeczne coraz mniej egocentrycznie i z coraz to szerszej perspektywy. M. Basseches (1986) wyróżnia 5 poziomów tego rozwoju. Pierwszy, najniższy poziom myślenia społecznego polega na braniu pod uwagę wyłącznie własnego interesu. W sytuacji konfliktu ten najbardziej egocentryczny sposób ujmowania rzeczywistości każe jednostce widzieć jedynie własne racje i liczyć się z innymi ludźmi tylko o tyle, o ile jest to osobiście korzystne. Para małżeńska pozostająca na tym poziomie rozwoju jest areną jałowych konfliktów i frustracji lub układem, gdzie jedna osoba całkowicie zdominowała i eksploatuje drugą, która podporządkowuje się jak bezsilny niewolnik lub neurotyk o patologicznej potrzebie zależności (Horney 1978). Podobny poziom rozwoju, a raczej niedorozwoju, demonstruje w kontaktach z małym dzieckiem matka, która żąda od niego grzecznej bierności (Nie biegaj! Nie zabrudź ubranka!) nie rozumiejąc, że dziecko rozpiera naturalna i bezcenna dla jego rozwoju potrzeba ruchu i eksploracji. Bunt i płacz małego człowieka jest tu protestem przeciw tępocie i egoizmowi człowieka dużego. Tego ostatniego tylko czasem tłumaczy nadmierne zmęczenie, kiedy to nie wchodzi w grę trwały „styl wychowania”, lecz tylko przejściowa słabość.