Megan wyrastała w przeświadczeniu, że stoi przed nią tylko jeden poważny wybór, od którego zależy reszta jej życia: wybór męża. Myślała, że wybór ten uczyni ją osobą dorosłą i wyznaczy jej miejsce w świecie, pozwoli łatwo poradzić sobie z wszystkimi trudnościami życia. Gdy miała 25 lat i urodziła dziecko, jej mąż miał przelotny romans z inną kobietą. Fakt ten i związane z nim poczucie zagrożenia zachwiało dotychczasową koncepcją życia naszej bohaterki, sprowadzającą się do polegania w pełni, na miłości i pieczy wybranego partnera. Megan, choć nadal była matką i żoną, poczuła się nagle samotna i zagrożona. Zaczęła się zastanawiać, komu może teraz zaufać. Kryzys, jaki przeżywała, otworzył jej oczy na to, że właściwie nie miała dotąd własnej tożsamości, była tylko cząstką rodziny, tylko osobą zatroskaną innych. Istotą niepełną i całkowicie zależną od mężczyzny, który tylko w jej marzeniach był niezawodną opoką… Jej dawna wiara, że to mąż zapewni jej szczęście, zmieniła się w przeświadczenie, iż potrafi on ją tylko unieszezęśliwić. Megan uznała, że musi oprzeć się na samej sobie i podjąć osobistą odpowiedzialność za swe szczęście. Zaczęła myśleć o własnych celach i postanowiła połączyć rolę żony i matki z interesującą pracą zawodową. Zamysł ten wkrótce zrealizowała, zyskując poczucie autonomii. Tak więc jej troska o rodzinę została w wyniku przeżytego kryzysu zrównoważona dojrzałą troską o samorealizację także poza małżeństwem.